20
cze
Gdzieś pomiędzy kolejnymi sesjami, obrabianiem wysyłaniem zdjęć, tonięciu w notatkach (bo przecież sesja w szkole) znalazłam trochę czasu, by dodać tutaj nowe zdjęcia.
Sesja ta została wykonana 14 maja, więc ponad miesiąc temu. Zapamiętam ją na pewno na długo, ponieważ była to sesja prekursor w moich poczynaniach z moimi dwiema błyskotkami. Przekładałyśmy ją chyba kilka razy, bo ciągle coś stawało nam na przeszkodzie- jak nie pogoda, to nasze plany. W końcu jednak się udało.
Sesja ta była próbą dla SB-800 i YN-460II oraz moją strobingową nauką. Robiłam to praktycznie pierwszy raz w życiu, bo pstryków dla mamy w domu nie liczę. Dlatego też proszę Was o łagodny wymiar ‘kary’. Jednak wszelkie sugestie, co do światła, bardzo mile widziane. (najlepiej od jakiś ‘światłowych’ wyjadaczy). Najchętniej wybrałabym się na jakieś warsztaty poświęcone tej technice, ale niestety ani nie posiadam wolnego czasu, ani funduszy.
Ostatnio zauważyłam jakąś większą falę krytyki w kierunku mojej osoby. Zaczęło się od moich prac, a skończyło na mojej osobie, tym kim jestem. Smutne to, ale jednocześnie skłoniło mnie do pewnych refleksji. Zastanawiam się ile w tym prawdy, a ile zwyczajnej ludzkiej zawiści. A wszystko zaczęło się po tym, gdy w dwóch serwisach ukazały się moje publikacje (klik; klik). Zasmuciło mnie to bardzo, w szczególności gdy nigdy nie zabiegałam o żaden poklask, uznanie, a zostałam o to posądzona. Wiem, że trzeba to przyjąć z godnością, co też staram się robić. Jednak mimo wszystko długo zastanawiałam się nad tym, co skłania ludzi, do tego by obrażać innych. Taka sytuacja zdarzyła mi się pierwszy raz i chcę wierzyć, że ostatni.
Czuję, że moimi kolejnymi refleksjami wywołam kolejną falę krytyki, oburzenie. Jednak nie daje mi to spokoju. Do tej pory nie myślałam, by za te swoje ‘wypociny’ brać jakąkolwiek złotówkę, nawet ze zleceń, które wcale nie wzbogacały mojego portfolio. Z drugiej strony jednak czuję, że mój sprzęt już zużywa, potrzebuję nowego, potrzebuję się rozwijać. Ciężko jest to zrealizować nie mając pieniędzy. Dlatego też zastanawiałam się czy nie powinnam brać jakiejś symbolicznej opłaty za zdjęcia, przynajmniej za te zleceniowe, których i tak nigdzie nie publikuję. To zapewne i tak będzie kropla w morzu potrzeb, ale choć trochę pomogłoby odciążyć mój domowy budżet. Jest to kwestia, która wymaga jeszcze większego zagłębienia się w temat i dokładnego rozważenia za i przeciw. Byłabym wdzięczna za każde zdanie, każdy głos w tej sprawie.
mod: Adrianna Mieloch
You must be logged in to post a comment.