W tę burzową noc, zamiast iść grzecznie spać, postanowiłam dodać wpis. Po ostatnim podboju Wrocławia, wracając do domu zahaczyliśmy z Irkiem o kwiaciarnię. Jak co roku- musiałam kupić wrzos. To jedne z moich ulubionych kwiatków, w szczególności ze względu na kolor. ;) Od razu wiedziałam, że stanie się on moim fotograficznym modelem.
Dla rozruszania kości po tak długiej stagnacji wybrałam martwego modela, by przełamać pierwsze lody. Nie wiem czy potrafię jeszcze robić zdjęcia, choć podobno tego się nie zapomina. No nie wiem... ;) Oceńcie sami. W następnej notce...
Pewnego samotnego smutnego popołudnia postanowiłam zrobić coś czego prawie nigdy nie robię- mianowicie kilka autoportretów. Strasznie dziwnie obrabia się własną buzię. Zupełnie nie wiem czy jestem zadowolona ze zdjęć, bo przecież na zdjęciach jestem ja. Ciężko mi je ocenić. Niełatwym zadaniem było również wyłowienie zdjęć do seta.
W pierwotnym zamyśle zdjęcia miały być w wersji biało-czarnej... ale jednak za bardzo chyba kocham kolory. Sesja była również testem dla mojego nowo zakupionego zdalnego pilota, a za statyw posłużyło mi krzesło. Wszystkie zdjęcia...