W tę burzową noc, zamiast iść grzecznie spać, postanowiłam dodać wpis. Po ostatnim podboju Wrocławia, wracając do domu zahaczyliśmy z Irkiem o kwiaciarnię. Jak co roku- musiałam kupić wrzos. To jedne z moich ulubionych kwiatków, w szczególności ze względu na kolor. ;) Od razu wiedziałam, że stanie się on moim fotograficznym modelem.
Dla rozruszania kości po tak długiej stagnacji wybrałam martwego modela, by przełamać pierwsze lody. Nie wiem czy potrafię jeszcze robić zdjęcia, choć podobno tego się nie zapomina. No nie wiem... ;) Oceńcie sami. W następnej notce...
Wreszcie nadszedł mój ukochany miesiąc- w którym wszystko kwitnie wokół, dni są coraz cieplejsze, no i mam swoje urodziny. Świat staje się piękniejszy, a życie łatwiejsze. I zupełnie zapomina się o tym, że gonią terminy i mamy na głowie mnóstwo zmartwień. Warto się czasem tak zapomnieć. W końcu życie ma się jedno i trzeba je jak najlepiej przeżyć.
Nie gadaj mi o abonamencie za komórę
I o wysokich cenach
Nie gadaj mi o polityce i o tym
ze wszystko się zmienia
I nie mów tylko o swojej pracy,
i o tym ile zarabiasz
O tym kto gdzie Ci podpadł,
o tym z kim nie rozmawiasz...
Opowiedz...
Odczuwałam wczoraj niemałą ulgę i jakiś rodzaj spełnienia dzieląc się tym wszystkim z kimś. Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna, którzy przeczytali wczorajszą notkę i dziękuję za wsparcie. :) Jak się okazuje, podobne rozterki ma wiele osób i to w przybliżonym wieku do mnie. Może to charakterystyczne dla tego okresu życia? Za progiem dorosłe życie, ale strach jest zrobić ten kolejny krok.
Pogoda wciąż zniechęca do wyjścia na dwór, tym bardziej kiedy nie rozstaję się z paczką chusteczek. Zawsze źle znoszę taką zmienną pogodę. Nie dość, że mnóstwo wirusów...
Ostatnio ciągle pojawiają się tutaj ludzie, więc postanowiłam, że dziś dla odmiany wrzucę coś 'nieludzkiego'. Sesja ma już kilka miesięcy, ponieważ została wykonana w wakacje. Motywem przewodnim były kolory. Chyba potrzebowałam wtedy pokolorować swoje życie.
W ostatnim miesiącu przybyło mi sporo zdjęć i nie nadążam je wrzucać na bloga. Myślę, że to również pora na zaktualizowanie mojego portfolio, jednak do tego też nie mogę się jakoś zmobilizować.
Zdarzyło mi się już być na jakimś makro-polowaniu, jednak efekty zdjęć mnie nie zadowalają, gdyż wiał straszny wiatr i ciężko było cokolwiek uchwycić. Jednak kilka w miarę udanych 'pstryków' postaram się wrzucić w kolejnej notce. Jednak dzisiaj chciałam przedstawić efekt mojej ostatniej randki z aparatem. Pomysł przyszedł mi do głowy podczas porządków w szafie....
Zdjęcia zrobione już jakiś czas temu, ale jeszcze ich nie wrzucałam. Najwyższa pora. Nad jakimiś aktualniejszymi dopiero pracuję. Mało czasu, a roboty dużo. Dzisiaj dokończyć obróbkę, a jutro znów sesja. Gdzieś w to wszystko trzeba jeszcze wbić naukę... Nie ma co narzekać! Zawsze może być gorzej. :)
Ostatniej niedzieli mieliśmy przecudną pogodę, która przez ostatnie dni zdążyła już się zepsuć. Na szczęście jest aparat i te piękne chwile można uchwycić. Oto tegoroczne wiosenne zdjęcia, jak również jedno zdjęcie, które ma już dwa lata, ale dopiero teraz je upubliczniam. Miłego oglądania!
Ostatnio znów bawiłam się w makro kropli. Tym razem nie wykorzystałam piórka, tylko kolce kaktusa. Nie mogłam zdecydować się, które zdjęcia wybrać, więc znów jest ich sporo. Zapraszam do obejrzenia wszystkich: